Pojawiły się morele... czas więc na słodkości z morelami w roli głównej :-) Nie wspomnę już, że warto się nimi zajadać bo są bardzo zdrowe, bogate w potas i "opalający nas" beta karoten, ale przede wszystkim są niezwykle smaczne i aromatyczne. Wypadało więc upichcić jakiś morelowy deser... a że ciasta piec mi się nie chciało i w dodatku te upały, więc jednogłośnie wybór padł na mus-krem morelowy. Deser jest lekki, puszysty i nie dość że smakuje wręcz niemożliwie pysznie to prezentuje się naprawdę cudownie! Podałam go w kieliszkach z pokruszonymi petitkami, dodatkowo wzbogaciłam kawałeczkami morelowej galaretki i polałam morelowym toffi mmmm...
Składniki:
- 80 g pokruszonych ciasteczek typu petitki
- 1 galaretka morelowa
- 10 moreli
- 1 budyń waniliowy
- 6 łyżek cukru
- 400 ml mleka
- 300 ml śmietanki kremówki
Przygotowanie:
Galaretkę rozpuścić w 400 ml gorącej wody. Przelać do kwadratowego (dość szerokiego) naczynia, odstawić do lodówki aby stężała i następnie pokroić w kosteczki.
Morele umieścić w rondelku, zalać 0,5 litra wody, dodać 2 łyżki cukru i gotować na małym ogniu przez około 10-15 min. Morele wyjąć (zalewę zachować), ostudzić, obrać i przetrzeć przez sito bądź zmiksować blenderem.
Do zalewy spod moreli dodać dodatkowe 2 łyżki cukru i gotować na malutkim ogniu często mieszając, aż masa zgęstnieje do konsystencji karmelu (10-15 min). Następnie dodać 3-4 łyżki kremówki i gotować jeszcze chwilę, aż masa ponownie zgęstnieje - uważając aby nie przypalić.
Budyń ugotować w 400 ml mleka z dodatkiem 2 łyżek cukru. Przykryć folią spożywczą (aby nie powstał kożuch) i odstawić do ostygnięcia. Zimny budyń zmiksować z musem morelowym. Resztę śmietany ubić na sztywno i bardzo delikatnie wymieszać z budyniowo-morelowym musem.
I teraz do kieliszków układamy kolejno: część pokruszonych ciasteczek, na to warstwa musu budyniowo-morelowego, kosteczki galaretki, znowu mus budyniowo-morelowy i całość polewamy morelowym toffi.
Przesmacznego :-)
uwielbiam morele. zawsze tak niecierpliwie na nie czekam. i desery w szklaneczkach.. ulubione.
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda ten deser;) I te kwiatuszki na łyżeczkach;)
OdpowiedzUsuńDziękuje za pochwały. Goździki pojawiły się "przy okazji" i zrobiły furorę:) Szkoda tylko, że nie jadalne, ale za to pachną cudownie!
OdpowiedzUsuńWspaniały deser. A przybranie stołu rzeczywiście może zrobić furorę.
OdpowiedzUsuń